niedziela, 29 września 2013

A wiecie?



Po primo. Jesteśmy mistrzami w strącaniu kasztanów. Miszczuniami. Następnym razem bierzemy profesjonalny sprzęt w postaci koszyka, żeby łupy udźwignąć, bo pustych kieszeni brakowało, a mamina przepastna torebka pękała w szwach.

wtorek, 24 września 2013

Panna "NIE!"

Dźwięk słowa "NIE" towarzyszy mi każdego dnia. Zdecydowane "NIE", rozpaczliwe "NIE", zawadiackie "NIE", wszystkie jego odcienie. "NIE, NIE, NIE i jeszcze raz NIE!"- najczęściej.

-Chcesz herbatki?
-NIE! Chcę kakao.
- Proszę kakao!
- Bez pianki? NIE wypiję!

poniedziałek, 23 września 2013

Master, master of PRZETWORS.

Ruszyła maszyna. W roli maszyny MUA. Przetwórstwo owocowo-warzywne. Specjalność pomidorowo-paprykowa. 

czwartek, 19 września 2013

Koronacja.


Sama sobie zadaję pytanie, dlaczego tak późno. Księżniczkę w domu mam przecież od dawna. Nie ważne. Ważne, że już po koronacji. Błyskawicznej i radosnej. Od razu uprzedzam też pytania. Tak, próbowałam zrobić zdjęcie Księżniczki w koronie. Tańce i podskoki uniemożliwiały złapanie ostrości. Nie miałam cierpliwości.

wtorek, 17 września 2013

Czas.

Czas leci, wiecie?

W parku też.
Szczególnie na drzewach. 






wtorek, 10 września 2013

red hot chilli peppers!



Pierwszy raz zrobiłam je samodzielnie w ubiegłym roku. Wcześniej tęsknie spoglądałam w ich kierunku w każdym markecie. Kuszą już samym wyglądem, prawda? Jak ktoś nie lubi na ostro, jest rozwiązanie. Kazać zjeść mężowi, a potem używać pozostałej w słoiczku, cudnie aromatycznej oliwy do smażenia, sałatek i makaronu. 

poniedziałek, 9 września 2013

hej, są tam jakieś łasuchy?

Zgodzicie się, że próbująca się nieco przedwcześnie rozpanoszyć jesień sprzyja łasuchowaniu, prawda? Wierzę, że nie jestem tu odosobnionym przypadkiem. Tak się składa, że do tegoż łasuchowania jestem poniekąd zmuszona przez okoliczności :) Na przełomie sierpnia i września obchodzę kolejno urodziny Lenona, a potem Szanownego Małżonka.  Hitem urodzin Lenona okazał się sernik znaleziony u White Plate . Chałwowy. I co z tego, że chałwa jest tłusta?! Wierzcie mi, jest doskonały. Kto ma w nosie dietę, niech czyta i piecze. Reszta niech zadowoli się zdjęciem, o!


środa, 4 września 2013

Zośka

To chyba był TEN czas. Lenusiak miewał różne lalki. Miał też wózek. Wózek, częściej niż do spacerów, wykorzystywany był do wszelakich usług transportowych, bywał windą dla kota Paska (vel. Miaucziego),  częściej leżał do góry kołami niż "zwyczajnie" jeździł. Żadna lala, z kolei, nie była w stanie przepędzić z wózka, jak też i z serca Leny, wspomnianego kociaka. Zośce się udało. Zośka, która zamieszkała z nami w dniu trzecich urodzin szanownej córy, ma za sobą nawet pierwszą przejażdżkę tramwajem. Gościówa. 



P.S. Jak się domyślacie, po napisaniu wczorajszego posta i kilku głębszych...oddechach, wrzesień zaczął wyglądać bardziej (o zgrozo!) różowo.

wtorek, 3 września 2013

O wrześniu.

Bo wrzesień, zgodnie z oczekiwaniami, nie przyniósł nam nic. Tylko rozmowy: "Mamo, dlacego ja nie idę do psedskola?" "Podoba mi się ten nas psedskol, wies? Chciałabym tam chodzić" "Córeczko, w Krakowie mieszka bardzo, bardzo dużo dzieci, wszystkie chcą iść do przedszkola. Jest bardzo dużo chętnych, dlatego trzeba dłużej poczekać" "Wsyscy chcą iść do tego psedskola, co ja? To niech idą do innego." Rozmowy toczone codziennie. Być może, w efekcie codziennie słyszanych pytań od znajomych osób "czy już idzie", "czy chce iść", "dlaczego nie idzie".  A mi się robi smutno. Etap buntu na system mam już za sobą. Przyszła kolej na jakiś dziwny smutek. Może to od tego czekania. Znużenia czekaniem. A może podgryza mnie poczucie winy, że to przez moje naukowe ideały nie może być mowy o prywatnym przedszkolu? Może to za wcześnie, żeby już trzeciego przesądzać, jaki będzie, ale na razie to mi się ten wrzesień wcale nie podoba.