poniedziałek, 10 września 2012

Kolor naszych dni.





Na naszym balkonie o lecie przypominają już tylko niemrawo wyglądające z kąta krzaczki koktajlowych pomidorków. Zdominowały je wrzosy, które z lubością powtykałam w prawie wszystkie skrzynki. Obwieściłam w ten sposób początek wrzosem zabarwionych dni. Fiolety, brudny róż, krem- tego teraz potrzebuję wokół. Najlepiej wszędzie. Dlatego cieszę się ogromnie, że powoli, krok po kroku, otuliła nas dziś ta wrzosowa aura- najpierw Lenę na porannym spacerze - cieplutkim fioletowym blezerkiem, a  teraz mnie - zapachem muffinów z poziomkami i białą czekoladą.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz