wtorek, 24 kwietnia 2012

ku czci Chińczyków...



Co tam jedwab! I porcelana! Co tam Chiński Mur!





foto z http://proszekdolodow.pl/







My dziękujemy Chińczykom za lody. Podobno wytwarzano je już w 8 wieku p.n.e. Dziękujemy też Amerykanom - za wafelek. Nie ważne, że to przez przypadek udało im się wymyślić tak genialne połączenie , zasługa jest znaczna! Lód na talerzyku wcale się dla nas nie liczy, i basta! 


Lenon odkrył znaczne zalety jedzenia lodów jakieś 2 tygodnie temu. I teraz nie chce przestać! Potrafi wtrąbić 2 gałki, by potem oznajmić: "Lina gryzie!"i zabrać się za wafelek. Niech wszyscy wiedzą- wafelek też jest pycha.









wtorek, 17 kwietnia 2012

Długa droga do domu...

Wyjazd świąteczny nam się przedłużył. Wyjeżdżaliśmy wśród śniegów i arktycznych zawieruch a wróciliśmy, kiedy zakwitły krokusy. Miła odmiana.

Święta u babci "Kisi" (czyt. Krysi) i dziadka "Dżelego"(Jerzy, zwany przez najbliższych Jerry'm) upłynęły pod znakiem DRABINY. Nie oznacza to, bynajmniej, mego zaczytywania się w jakichś dziwacznych horoskopach budowlańców. Pogoda nas nie rozpieszczała, więc Lena każdego dnia (przez cały tydzień) po chwili "wietrzenia się" na placu zabaw wracała do swojej ulubionej rozrywki- wchodzenia po drabinie hmmm... do szafy. Odbywało się to wśród pisków i śmiechów wszystkich członków rodziny, którzy po kolei pełnili drabinowe dyżury. Jednym słowem- czad!  

Wracając ze świątecznego wypadu, zatrzymaliśmy się u drugich dziadków Papasa i ten krótki "przystanek" potrwał kolejny tydzień, który upłynął na wywąchiwaniu zapachów z przebijających się w babcinym ogrodzie krokusów i pogoni za kotami sąsiadów.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

W czasie wiatru dzieci marudzą...

... nie będę ukrywać, że Matki zmuszone do zapewniania przez niemal cały tydzień ruchliwemu dziecku atrakcji na ograniczonej powierzchni 49 m2 marudzą nie mniej.Dziś, chyba w ramach warsztatów survivalowych (!), odgrzebałyśmy zimowe kurtki i wyszłyśmy na ten wygwizdów- do tej pory szumi mi w głowie- a przysięgam, że nic nie piłam!