niedziela, 23 grudnia 2012

Ależ pachnie!



Mamy tu w salonie u Dziadków przepiękny zapach. Pierniczkowo-choinkowy. 
Rozpoznaję  w nozdrzach połączenie aromatu cynamonu, imbiru i gałki muszkatołowej z gorzką czekoladą. Nie potrzebuję na obecną chwilę nic więcej. Nic.
Nie czuję zmęczenia. Nie czuję zdenerwowania. Z podkulonymi nogami wtuliłam sie w fotel. Czuję się odprężona i czuję święta.
Wam, Moje Drogie, życzę tego samego. Znalezienia chwili dla siebie i dla swoich bliskich. Niech to będzie wspaniały czas!

wtorek, 18 grudnia 2012

Niemoc matczyna




Matka zaniemogła. Fatalnie zaniemogła. Leży plackiem i nie dycha. Magia poszła precz (obiecuję, chwilowo). Wszyscy chodzą wokół Matki na paluszkach. Lenusiak tak się grzecznie bawi od rana, że się zastanawiam, czy mi dziecka nie podmienili. Ojciec zrobił schabowe z frytkami, które Matka ino powąchała (gorzka herbata jest pyszna, gorzka herbata jest pyszna, gorzka herbata jest lepsza niż schabowy z frytkami... prawda?;)). Matka miała piec pierniczki. Miała... Wczoraj, jeszcze przed niemocą, zdążyła, całe szczęście, poczynić śnieżną- a raczej gwiezdną- kulę z aniołem. Jak tylko Matka będzie dała radę nią potrząsać, będzie się cieszyć ;)

niedziela, 16 grudnia 2012

Jeszcze chwila, jeszcze chwilunia!




Prezenty, w większości, zapakowane! Uwielbiam obdarowywać. Uwielbiam buszować, szukać tych wymarzonych drobiazgów. Jednak tłumy kłębiące się  wewnątrz  i wokół sklepów omal nie zniszczyły mi tej przyjemności. Tłumy walczące przy pomocy łokci. Nie, nie o prezenty- o kawałek przestrzeni. Szok! Całe szczęście, buszowanie online pozwoliło mi, chociaż w części, uchronić się od kuksańców ze strony nerwowych zdobywców :) Portfela to nie uchroniło ani trochę. Życie... :)

czwartek, 13 grudnia 2012

Zdecydował się!

Oto on. Większy, silniejszy- ten od dźwigania większych prezentów. Big Santa.



środa, 12 grudnia 2012

Nastrajamy się. Już pora!


W przywoływaniu świątecznego klimatu pomagać nam będzie od dziś dwóch Czerwonych Towarzyszy. Jednego przedstawiam Wam już teraz. Poznajcie Pana Ślepko. To wesoły, nieco zezowaty Święty, który z czapy Leny będzie obserwował jej śnieżne harce.


Drugi się na razie wstydzi, zrozumcie. Do jutra może uda mi się go przekonać do debiutu w internecie ;)

wtorek, 11 grudnia 2012

Pchełka z pchlego.

Dostałam dziś od Anushki, która cykała bąblom fotki na pchlim, fajną niespodziankę. "Najeżony Lenon".


poniedziałek, 10 grudnia 2012

O dwóch takich, co dla łakoci zrobią prawie wszystko.



-8 stopni Celsjusza (na swoją obronę dodam, że wczoraj było -13!). Iście siarczysty klimat, a wokół same poukrywane w szalikach i czapach zmarzluchy. W takich okolicznościach przyrody pędziłyśmy dziś zatłoczonymi krakowskimi uliczkami niczym spłoszone sarenki po zielonym lesie. A gdzież? A gdzież wariatki?- spytacie. A na jarmark świąteczny. 

piątek, 7 grudnia 2012

Zarządzenie.

Po mikołajkowych wrażeniach pora na odrobinę spokoju, wyciszenia.


czwartek, 6 grudnia 2012

a do nas przyszło kilku Mikołajów!

Obradowaliśmy z Panem Tatą długo. Postanowiliśmy skupić się na Gwiazdce. Mikołaj-symboliczny i już. W kalendarzu adwentowym znalazło się przecież kilka podarunków, wymarzona drewniana kasa sklepowa z Tchibo czekała w gotowości (dziadkowie, z resztą, maczali w tym palce). Do tego wyczaiłam, ukochane przez Lenę, stempelki z motywem mikołajowym w NanuNana. Tyle.


poniedziałek, 3 grudnia 2012

Hop siup!

Wstawałyśmy rano dość opornie. Z sypialni poczłapałyśmy do kuchni, wciąż przeciągle ziewając.  Po wstawieniu wody na kawę i mleka na kakao (!!!) postanowiłyśmy powoli zacząć dzień. Dzień ten przypominałby zapewne flaki z olejem, ale jedno leniwe spojrzenie za okno zmieniło tę perspektywę. "Woooow, ile śniegu!!! Ulepimy w końcu bałwana!"- radosny okrzyk Leny był niczym błyskawiczny zastrzyk energii. Nad czym tu się zastanawiać! Trzeba brać się do roboty! Tylko bez popeliny- marchewki w dłoń!




niedziela, 2 grudnia 2012

Groszek



Groszek jest kocim królewiczem. Ile kropek na jego grzbiecie, tyle małych zmartwień można wyszeptać mu do ucha. Lenuśka przyjęła go do ferajny bez wahania. Dostał nawet własny zamek królewski z klocków. Z garażem!

piątek, 30 listopada 2012

poniedziałek, 26 listopada 2012

Pchli, pchli, pchli...a po pchlim...

...okazało się, że mamy w domu wytatuowane dziecko.

sobota, 24 listopada 2012

Niespodzianka

Grzebałam. Dłubałam. Wycinałam. Przycinałam. Docinałam. Wreszcie zszywałam i zszywałam i zszywałam. Cały czas w głowie mi dudniło- spełniam marzenie, no może marzonko, jedno tycie marzonko. Przeokropnie dumna pokazałam efekt mężowi: "Ooo rasta koń! To rasta koń!"- rzekł ze śmiechem. A to wcale nie miał być koń! No dobra- włosy ze sznurka, prawie jak dready. Ok. No, może niezbyt szlachetny profil. Ale żeby od razu koń?! :) Niezły dowcipniś! Ma szczęście, że go kocham.

piątek, 23 listopada 2012

pstryku pstryk!




Walczymy z Niechciejem, który czai się po kątach.
Natrętny ten Niechciej cholernie. Dobiera się nawet do Papasiątka. Wkłada w jej usta, niespotykane dotąd, słowa: "Po co mamy iść na spacer, lepiej poleżeć pod kołderką i posłuchać piosenek, prawda?". Jak na razie, przepędzamy go skutecznie! Na spacerze byłyśmy. Teraz Lenon pstryka. Ja natomiast szyję...Co? To niespodzianka!

środa, 21 listopada 2012

Tajna Misja Tajnego Wysłannika

Lena uwielbia zabawę w sklep. Z lubością naśladuje "piik" wydawany przez kasę fiskalną skanującą zakupy. Do tej pory kasa w sklepie Leny schowana była w wyobraźni i raczej niewidoczna, ale już nie długo taka pozostanie. Wczoraj bowiem Tajny Wysłannik Mikołaja Przebiegający Przez Galerię Handlową (nie wydam Go, chce pozostać anonimowy:)) i skanujący swym czujnym wzrokiem wystawy sklepowe, nagle stanął jak wryty. 

wtorek, 20 listopada 2012

"Daj buziaczka!"

Z racji moich zainteresowań częstokroć czytam o dość trudnych dla przeciętego odbiorcy tematach. Przestępczość, wykorzystanie, nadużycia, krzywdzenie. Kiedyś było mi łatwiej, choć nigdy łatwo. Od kiedy jest z nami Lenon, każdorazowa lektura dotykająca problematyki nadużyć wobec dzieci na długo zaprząta moją głowę. Trawię informacje, przemyśliwuję na każdą stronę, rozważam scenariusze.

czwartek, 15 listopada 2012

Marla

Wezwana do odpowiedzi przez mamęjagody staram się od kilku dni sklecić post o autorce niniejszego bloga. Mam z tym niemałą trudność. Dlaczego? To oczywiste :) Psycholog na kozetce u psychologa? Jak to? To jakieś jaja! :)

piątek, 9 listopada 2012

Dorosłość part 2

"Fajnie, że jestem już duża, mogę jeść duże ogórki"-rzekła Lena dzierżąc w dłoni ogórka kiszonego przy okazji wczorajszego obiadu. Fakt, niezła zaleta.

Poniżej najświeższe (spełnione) marzenie Papasiątka-  banan przypinka na czapkę. 


czwartek, 8 listopada 2012

oswajanie

Rozpoczęto oswajanie bestii. Była przykurzona, co świadczy o rozmiarach strachu właścicielki. Z pomocą przyszedł mąż, który po wykonaniu kilku pierwszych ściegów oznajmił: "Ależ świetna zabawa! Wchodzę w to!". Sterta ścinków treningowych i rozrzucone kartki z instrukcją znakomicie wypełniły nam pół wieczora. Tylko Lenuśka co chwilę bezlitośnie gromiła dwójkę fascynatów: "Dlaczego tak hałasujecie?! Człowiek bajki nie słyszy!".

środa, 7 listopada 2012

okołołóżeczkowe przyjemności




Planuję, obmyślam, szukam inspiracji. Ze względu na ograniczenia "lokalowe", skupiam się na ścianach i dekoracji samego łóżeczka. Wczoraj Lenonowy kącik sypialniany zyskał kilku nowych mieszkańców.

wtorek, 6 listopada 2012

Wyniki candy

Szast, prast! Bez zbędnych wstępów i przynudzania. Moje wtorki są intensywne, więc wybaczcie brak eleganckiej dokumentacji z przebiegu losowania. Lenon był nieco zawiedziony małą ilością karteczek do gmerania i rozrzucania do po dywanie, ale z obowiązków wywiązał się wzorowo :) Mała, sprytna rączka wylosowała mamęjagody! Gratulujemy i prosimy o zamówienie koszulkowe oraz adres do wysyłki! Przy okazji dziękujemy wszystkim uczestnikom candy i wszystkim Czytelnikom za śledzenie naszych perypetii na co dzień i od święta!


poniedziałek, 5 listopada 2012

Wstałam w dobrym humorze

Wstałam w dobrym humorze. Bardzo dobrym. Ostatnie kilka dni obfitowało w zdecydowanie pozytywne emocje. Wizyta Rodziców. Rodzinne spotkania. Zakup nowego łóżka dla Papasiątka. Łóżeczka, w którym zakochałam się nie na żarty. Które daje okazję do urządzenia mikroprzemeblowanka w naszych wypełnionych do granic możliwości dwóch pokojach!!!! Sama zainteresowana jest zachwycona. Zachwycona! Wypiłam kawę. Dokonując, przy okazji, całkiem miłych podsumowań. Układając w głowie plan udekorowania ściany w sypialni. Poszukując smaków dzisiejszego obiadu. Planując drzemkowe czytanie ksiązki sprezentowanej przez mamę. Aż tu nagle- nie wiem jak, nie wiem skąd (Siup! Bam! Bęc! Ryms! Trrrach!) przywędrował na moją kanapę humor pt.: wszystko mnie wkurza. Zatopiłyśmy się w nim i wytarzałyśmy porządnie z Lenonem.. W duecie iście wybuchowym. Po powrocie z pracy dołączył mąż. Dobrze, że w okolicach wieczornych oddalił się w nieznanym kierunku. Humor, nie mąż. Wszyscy żyjemy. Lenon śpi w swoim ulubionym łóżku. My pijemy piwo. Bywają i takie dni. Całe szczęście rzadko. tfu, tfu!

czwartek, 25 października 2012

równoważnia

Koło połowy dnia miałam ochotę na narzekający post. BUNT trochę dał mi się we znaki. Zdarzył się na przystanku autobusowym, wśród karcących oczu Starszych Pań. Ciężki klimat. Drzemka Lenusiaka pozwoliła jednak na zregenerowanie sił. Mała porcyjka Apple Crumble także miała w tym niemały udział. Rękodzieło odpręża. Blogi inspirują. I jest dobrze.





środa, 24 października 2012

poniedziałek, 22 października 2012

niedziela, 21 października 2012

Po prostu

Zwyczajne spacery osiedlowe. Zwyczajny dąb i żołędzie brudasy. Zwyczajny piesek sąsiadki merdający na nasz widok ogonem. Zbieranie patyków. Wypatrywanie autobusu. Zwyczajne dni. Ale za to Nasze.


piątek, 19 października 2012

Up town girl

Fascynacja Leny osiedlowym bankomatem urosła do całkiem sporych rozmiarów. Wczoraj nawet rozliczni klienci pobliskiego sklepu mogli przysłuchiwać się (trzeba przyznać-nieźle rozbawieni!) takiej oto dyskusji:

- Mamusiu, ja wypłacę pieniążki, a ty na mnie poczekasz, zgoda?- rzecze Lena.
- Lenusiu, mama wypłaci pieniądze. Dzieci nie mogą wypłacać z prawdziwego bankomatu, bankomat to nie zabawka. Możesz spróbować w domu, tak na niby.
- Nie tłumacz mi, mamusiu, nie tłumacz mi tak!- odpowiada córa, nie kryjąc zawodu.

czwartek, 18 października 2012

A co! I my rozdajemy...

W taki piękny słoneczny dzień, jak dziś, aż chce się obdarowywać - uśmiechami, miłym słowem... Ja i Lenon, wybiegane na placu zabaw aż miło i w doskonałych humorach, chcemy sprawić przyjemność Jednej/Jednemu z Was, podarowując jeszcze coś...Cóż się będę długo rozpisywać, przygotowałyśmy taki oto upominek:



środa, 17 października 2012

Dzień Matki

Tak, tak...wiem, że Dzień Matki jest w maju. 26. Nic się nie zmieniło. Po prostu mam wrażenie, że wczoraj był Mój Dzień. Pełen wspaniałości różnej maści. 

poniedziałek, 15 października 2012

Początki


Dziewczynka (vel. Robot-Żabka) od rana była podekscytowana. Wiedziała, że w ten słoneczny dzień wyruszy z Mamą do księgarni. Upewniała się kilkukrotnie: "A może mam już za dużo książeczek? Może mi tyle wystarczy?" (błagam, nie pytajcie, skąd u dwulatki tego typu przemyślenia...). Na miejscu wątpliwości minęły, zaczęła się przyjaźń...

niedziela, 14 października 2012

Luduuu!

No i masz, moje dziecko mówi, że jest robotem! A taka była zawsze podobna do dziewczynki...



:)

piątek, 12 października 2012

Dorosłość

źródło
Mała i duża postać kotłują się za fotelem. Mała pokrzykuje: "Tatusiu, jedziemy na mecz!". Zabawa w autobus trwa w najlepsze. Lena siedzi na siedzeniu (w tej roli jej ikeowe zielone krzesełko), w rękach ma pełno toreb wypełnionych "niezbędnymi" akcesoriami. Autobus rusza. Pan Tata stoi obok z jedną ręką podniesioną do góry:

- Będę się trzymał takiej specjalnej rączki, ok? 
- Ale tak się trzymają dorośli- oburza się Lena- Mama jest dorosła.
- Tatuś też jest dorosły- wyjaśnia Pan Tata. 
- Tatuś nie jest!

Bystrzacha!

Zwierzo-klejki

 


 Nie wiem jak Was, ale mnie widok cyferki 0 na termometrze zaraz po wstaniu nieco zmroził.  Szybko podjęłam decyzję: przywołujemy jesień! Szuru-szuru, przewertowałam książki na półce. Ukryłam tam kilka tygodni temu kolorowe skarby przyniesione z parku. Lena aż klaskała z radości, obserwując, jak spomiędzy kartek wysypują się różnokształtne listki- całe "jakby uprasowane". Flamastry stoją na kraciastym stoliku Leny non stop, wystarczyło tylko przynieść klej (obowiązkowo sztuk dwie), kartki i mogłyśmy zacząć tworzyć nasze jesienne stwory.  Musiały nam wyjść chyba całkiem ładnie. Kiedy tylko zawisły na ścianie, mieszkające tam trochę dłużej koty przyjaźnie nastawiły mordki w ich stronę.

środa, 10 października 2012

Pocztowności*

* kosztowności, cudowności dostarczone nam w ostatnich dniach, ku jakże ogromnej uciesze Mamy Marli, za pośrednictwem Pana Listonosza z różnych zakątków Polski, hej!

Poczta Polska nie jest instytucją pozbawioną wad, są jednak dni, kiedy wnosi do naszego domu radość pomieszaną z uczuciem wdzięczności. Dziś jest taki dzień, podobnie z resztą jak i wczoraj (rozwydrzymy się chyba, no!). Przyszły do nas trzy oczekiwane (niedługo-ale za to niecierpliwie) paki. Tadam tadam!

wtorek, 9 października 2012

debiuty


Całkiem miło spędza się chłodne wieczory na wesołym pędzlowaniu. Dobrze, że M. mnie trochę stopował, bo bym Lenuśce przemalowała w tym artystycznym flow wszystko z szafy :) Jakby tego było mało, chwalił i ofiarnie podarował kilka białych koszulek do treningów. Kocha mnie, prawda? Sówkowa mania trwa, to widać. Mam też coś dla mojej smakoszki jabłek i początkującego wędkarza. Szaleństwo!



piątek, 5 października 2012

Windproof




Zwodnicze słońce za oknem nieźle nas dziś zrobiło w balona. Poranny rytuał spacerowo-zakupowy został zaburzony koniecznością rychłego powrotu do domu po kurtki. Dziecko się, co prawda, nieco opierało- mrucząc coś, że mu ciepło, ale nie dałam za wygraną - targana co chwilę przez iście arktyczny powiew wiatru. 

czwartek, 4 października 2012

Bzik do kolekcji.

 Zapytacie: ile można mieć tych bzików? Sama się dziwię. Nie będę się jednak pogrążać i do wszystkich się nie przyznam, guzik! Na tym oto poprzestanę, no... chyba, że mi się jeszcze coś, kiedyś, gdzieś przypadkiem wyrwie...

wtorek, 2 października 2012

Czas start.

Tak to już u nas bywa, że październik jest miesiącem na swój sposób przełomowym. Lenon, na przykład, zainaugurował wczoraj sezon chodzenia w kaloszach. W zestawie z jej ukochaną parasolką w serca. Dla miłośników kałuż to ważny czas.

niedziela, 30 września 2012

Kasztaniaki (plus zdjęcia stworów!)



Długo wahałam się, czy opatrzyć relację z dzisiejszego dnia słowami. Początkowo, miały się tu znaleźć same zdjęcia. Niedzielę, słoneczną jak marzenie, w większości spędziliśmy w pobliskim parku. Mamy w domu trzy tony liści w kolorach jesieni i pół tony szyszek. Ilości iście hurtowe. Mieliśmy także tonę kasztanów, lecz z nich powstały jesienne ludki. Kasztaniaki właśnie przesądziły sprawę. Tworząc kasztanowo-żołędziowe stwory, zastanawialiśmy się, jak przedszkolaki i dzieciaki z podstawówek dają radę je konstruować. Nam, szczerze, sprawiało to dużą trudność, a do tych wątłych i niedożywionych zdecydowanie nie należymy. Chodzi oczywiście o wbijanie w kasztanowe cielska wykałaczkowych, względnie zapałkowych kończyn. Ma-sak-ra! Wy też tak macie? Bądź co bądź, kasztaniaki prezentują się imponująco. Fantazja nas poniosła. 

sobota, 29 września 2012

In the morning





 Z obowiązkowym wicherkiem we włosach, zaspanymi oczętami i w pidżamach. Nasze poranki z kawą i kakao. "Z pianką!" - przypominać zwykła Lena. Miesiąc temu, wczoraj i dziś. Jutro też, na bank! Dobrze nam z tym...