poniedziałek, 2 kwietnia 2012

W czasie wiatru dzieci marudzą...

... nie będę ukrywać, że Matki zmuszone do zapewniania przez niemal cały tydzień ruchliwemu dziecku atrakcji na ograniczonej powierzchni 49 m2 marudzą nie mniej.Dziś, chyba w ramach warsztatów survivalowych (!), odgrzebałyśmy zimowe kurtki i wyszłyśmy na ten wygwizdów- do tej pory szumi mi w głowie- a przysięgam, że nic nie piłam!



Kolejne wyjścia zarzuciłyśmy do czasu aż ten cholerny wiatr nie powieje gdzieś daleko od nas. Wobec tego, urządzamy jedną z ulubionych zabaw Lenuśki, a mianowicie ROBIMY PRANIE! I nie ma lipy- każdy ma tu swoje stałe zadania do wykonania. Ja segreguję, Lenon wkłada do pralki, ja wlewam płyny (na znak Córki- żeby nikt nie miał wątpliwości!), Lenon zamyka drzwiczki, ja ustawiam program, na widok czego Lenon przebiera wesoło nogami, bo już wie, że za chwilę czeka ją zadanie namber łan: naciśnięcie przycisku START.


Na tym zabawa się oczywiście nie kończy. Kiedy pralka skończy prać, dopiero zaczyna się prawdziwy pokaz pralniczych umiejętności mojej Córki. Wyjmuje mokre ubrania do miski, informując mnie przy tym, do kogo należą poszczególne egzemplarze, a potem usiłuje je nawet powiesić na suszarce. Przy tej ostatniej czynności pozwalam sobie dziarsko wkroczyć do akcji (żeby nie było, że gdzieś tam z boku zajęłam się piłowaniem paznokci, czy udałam na drzemkę) i doprowadzić naszą "zabawę" do szczęśliwego finału.

I tak sobie myślę po cichu o tym, jak się mały Papas zdziwi, kiedy jej opowiem tą historię w okresie nastoletniego buntu, haha...


1 komentarz:

  1. nie tylko dzieci marudzą :) mój M. też marudzi, że wiejeeee :) Ewa wtóruje: - wieje stlasznieee ;)

    OdpowiedzUsuń