Śpiewa i tańczy. Ani myśli o jedzeniu pomarańczy. Woli od rana do zmierzchu przegadywać się z Matką. A jak już nie wie, co powiedzieć, woła: "Nie wierzę własnym oczom!" A ja nie wierzę własnym uszom.
czwartek, 28 marca 2013
poniedziałek, 25 marca 2013
Kolorowo.
Biała, mroźna niedziela? Absolutnie!
Wolimy taką w kolorze "elemensów" (m&m w języku Papasiątka).
Jak pokolorować swoją niedzielę?
Poprzez kolorowy obiad:
niedziela, 24 marca 2013
Na kwiaty i motyle mam chęć!
Może nie jednocześnie. Bo "to nie pasiuje". Ale chęć mam. W wersji mini.
Na Lenonie. Nie będę się odgrażać, że już niedługo. Ja nie z tych, co
dziecko chcą skazywać na marznięcie. Aktualnie sam ich widok cieszy oko.
Szanowni Państwo, na przekór ogólnemu BLEEE- KWIATY I MOTYLE!
piątek, 22 marca 2013
Wariactwa Pani M.
Widząc coś, co jest ładne i tanie, Pani M. zwykła zupełnie tracić głowę. Dlaczego więc miałoby być inaczej akurat tym razem? Nie, nie było. Zaczęło się od jednego kuferka na pierdółki. Z tygodnia na tydzień walizeczek przybywało, aż na półeczce córki Pani M. zamieszkały trzy (trzy, trzy, trzy!).
Tak, jest nienormalna.
Nie, nie żałuje.
Skąd wiem? Yyyy...Domyślam się tylko...
środa, 20 marca 2013
Co można robić w oczekiwaniu na tatę?
Mamy pewien rytuał. Wyglądamy wracającego z pracy taty w oknie. Gdzie oczekuje się na tatę? A jakże, na blacie kuchennym! Blat kuchenny daje ogląd nie tylko na pół osiedla, w tym na "paking", ale też na całą kuchnię. Przede wszystkim, umożliwia łatwy dostęp do przygotowywanego na prędce obiadu.
wtorek, 19 marca 2013
Brak.
Bez nadużywania słowa na "W". Bez wypowiadania znienawidzonego aktualnie słowa na "Z". Powiemy po prostu, że brakuje nam ciepłego wiatru...niosącego zapach bzu i jaśminu.
poniedziałek, 18 marca 2013
Kiedyś.
środa, 13 marca 2013
"Coś mi łupie w silniku..."
Uwija się jak mróweczka. Podobno "coś łupie w silniku przy skręcaniu". Śrubokręt. Klucz. Śrubokręt. Klucz. Kręci. Kręci. Kręci. Dokręca. Uśmiecha się i oznajmia: "Gotowe. Muszę jeszcze zatankować!".
Dla matki bez prawa jazdy wszystko brzmi tak realnie, że po wszystkim sprawdza, czy dziecko się przypadkiem smarem nie ubrudziło, hahah...
poniedziałek, 11 marca 2013
"Mamusiu, masz mózg?"
"No jasne, że mam, wątpisz?" chcę odpowiedzieć automatycznie i zaraz potem zganić jakże złośliwą latorośl. Po chwili, z nieukrywanym wstydem, reflektuję się, że chodzi przecież tylko o część puzzli (!!!!), więc mówię "Popatrz, tu leży ten element". Tak, TYCH! TYCH PUZZLI! Lenucha, całe szczęście, okazała się bardzo wyrozumiała i co jakiś czas daje mi je ułożyć samodzielnie. Doceniam to, bo szczerze uwielbia "szkieletorkę". Lubi też pytać: "Mięśnie? Co to są mięśnie? To samo, co mięęęęcho?" (ze szczególnym, brzmiącym nieco krwiożerczo, akcentem na "ęęęę").
Przy okazji ślemy serdeczne pozdrowienia Tatusiowi, który namiętnie i z pełną satysfakcją rozwija poczucie humoru córeczki.
niedziela, 10 marca 2013
Niezbędnik wywiadowcy
sobota, 9 marca 2013
Pływak zawsze gotowy!
A gdyby tak, zaraz po kolacji, gdzieś po środku salonu wylał się spod dywanu wielki basen? Niemożliwe? Eeee tam! Ten mały pływak, co "Kicię Kocię na basenie" ma w jednym paluszku, co na hasło "basen" biegnie od razu po buty "spoltowe", musi być w gotowości, prawda? Nowe basenowe akcesoria trzeba od razu przetestować! Obowiązkowo! Wczoraj przy kolacji- odbyły się testy na sucho, dziś- bojowe!
wtorek, 5 marca 2013
Zaległości- potworności.
Kiedy już skończę z tymi wszystkimi wnioskami do komisji bioetycznych, skryptami, scenariuszami, aktywnościami, lekturami, wtedy zacznę więcej pisać, komentować i odpisywać na komentarze (i to bez literówek!), pstrykać... i zrealizuję zaległe projekty z wydłużającej się niemiłosiernie listy, o! Postanowione! Czas mi się jakoś skurczył. Zareagowałam na ten stan dużym zaskoczeniem. Dni coraz dłuższe. Energia czerpana ze słońca przyspiesza ospałe wcześniej ruchy. Więc, jak to? Pytam, jak to? Ktoś wie?
piątek, 1 marca 2013
Lubicie dżinsówy?
Nastał nowy semestr, a wraz z nim nowe obowiązki. Wczorajszy dzień zajęciowo-bezdzietny przyniósł koszmarny ból głowy (czyżby stres?), który, całe szczęście, miałam kompletnie w nosie za sprawą wszechobecnego słońca. Dziś znów pada śnieg, więc pielęgnuję w sobie to wspomnienie, jak się tylko da. Lubię chodzić, spacerować (a biegać...absolutnie nie!), słońce zaś sprawia, że zawsze, kiedy mogę, funduję sobie jeszcze jeden dodatkowy przystanek na piechotę w drodze na uczelnię. I to nie tylko dlatego, że w okolicy znajdują się moje ukochane skarbnice łupów. Po prostu, tak lubię. Przy okazji, oczywiście, można w trakcie takiego spaceru natknąć się na boską dżinsówę w grochy dla 2,5 latki. A można. I można nawet zabrać ją ze sobą do domu. To się 2,5 latka ucieszy! Bo, pewnie nie wiecie, spódnice, według 2,5 latki, "są do tańczenia", a ona to wybitnie uwielbia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)