poniedziałek, 16 grudnia 2013

Światło! światło dookoła nas!


 Zupełnie niespodziewanie. Mamy choinkę! Dostaliśmy. W wersji mini. Radość z niej wcale nie jest mini. I dla nas i dla "króferów", które po długim odpoczynku bryknęły na gałązki w szaleńczym pędzie. A jak pachnie!

sobota, 14 grudnia 2013

Zwiastuny

Jest kilka. Osławiony kalendarz. Poupychane po kątach drobiazgi, przekazane przez "Świętego". Biedronowe poduchy w norweskim stylu. Pierniki. Okupione nerwami w strzępach. Bo z ciasta zrobił się kamień nie do roztrzaskania . Bo o rozwałkowaniu to nawet nie było co gadać. Brzydkie, omączone. Do poprawki. Za to w nowej, długo poszukiwanej, stylowej puszce. Karp w zamrażarce. Złowiony przez męża. Konfitura dyniowo-pomarańczowa. Jako podarek dla bliskich. W świątecznie wystylizowanych kubrakach. Choinki brak, już drugi rok z rzędu. Bo tak:) Bo święta wyjazdowe. A chcielibyśmy żywą. Więc ubierzemy u babci.
Niedługo zwiastunów przybędzie.
Cieszymy się, bardzo:)

niedziela, 1 grudnia 2013

Szał

Dziś rano rozpoczął się szał. Co najlepsze, potrwa do świąt! Wraz z nim niecierpliwe odliczanie. Odkurzony, ubiegłoroczny kalendarz adwentowy zawisł na ścianie. W nim podarki małe i duże, tona książek, słodkości i świątecznych aktywności. Tak, dokładnie, ubiegłoroczny. I nie chodzi wcale o to, że leniwej matce nie chciało się robić nowego. Chciałabym, żeby jego pojawianie się, w niezmienionej formie, także stało się naszą tradycją.
Poniżej, nasze prezentowe typy. Lenusiak nie próżnuje, opowiada dookoła, o czym marzy. Marketing ma niezły. Trzeba przyznać, że typuje mikołajowych pomocników bezbłędnie! Tylko o tym nieszczęsnym "byciu grzeczną trzeba jej bez przerwy przypominać.

wtorek, 26 listopada 2013

spajdej 2

Melduję się w szpiegowskim szeregu. Tym razem, w miarę, o czasie. Na tapecie- 25.11.2013. Nudny jak flaki z olejem. Szczerze.

Nie mam weny do fantazyjnych wstępów. Wraz ze zniknięciem naturalnego oświetlenia w ciągu dnia straciłam odrobinę werwy. Nie oznacza to, że siedzę zupełnie bezczynnie. Robię tyle, co zwykle, jednak gadam mniej, bo w monologi wkrada się smęcenie...smęcenia nie lubię..."po co mi tooo". Niezmiennie rano wyglądam tak:


7:00

poniedziałek, 11 listopada 2013

Tydzień w kratkę

Pogoda w kratkę. My w kratkę. Taki to był tydzień.




piątek, 1 listopada 2013

lepiej późno niż wcale- spajdej! EDIT

Już myślałam, że nie dam rady! ale się spięłam! Lusesita, by mi się chyba śnić zaczęła w innym wypadku:)


Przy okazji zbierania materiałów, zdałam sobie sprawę, ile czasu spędzam w komunikacji miejskiej, tudzież na przystankach. KOSZMAR! W zasadzie większość zdjęć powinno prezentować specyficzną i barwną brać pasażerską, jednak skupia się na głównej,  nie mniej kolorowej towarzyszce mojej codzienności. Zdjęcia zamieszczam bez opisów, puśćcie wodze fantazji, jak rasowi podglądacze. Uzupełnię opisy jutro, zobaczymy, kogo NOS nie zawiedzie. (uzupełniam po-pojutrze...nikt nie zauważył, prawda?)

piątek, 18 października 2013

Żeby nie było...

Żyjemy. Pędzimy. W międzyczasie podjęliśmy kilka ważnych decyzji. Wprowadziliśmy kilka zmian. Szczegóły wkrótce. Jak złapię oddech!

niedziela, 29 września 2013

A wiecie?



Po primo. Jesteśmy mistrzami w strącaniu kasztanów. Miszczuniami. Następnym razem bierzemy profesjonalny sprzęt w postaci koszyka, żeby łupy udźwignąć, bo pustych kieszeni brakowało, a mamina przepastna torebka pękała w szwach.

wtorek, 24 września 2013

Panna "NIE!"

Dźwięk słowa "NIE" towarzyszy mi każdego dnia. Zdecydowane "NIE", rozpaczliwe "NIE", zawadiackie "NIE", wszystkie jego odcienie. "NIE, NIE, NIE i jeszcze raz NIE!"- najczęściej.

-Chcesz herbatki?
-NIE! Chcę kakao.
- Proszę kakao!
- Bez pianki? NIE wypiję!

poniedziałek, 23 września 2013

Master, master of PRZETWORS.

Ruszyła maszyna. W roli maszyny MUA. Przetwórstwo owocowo-warzywne. Specjalność pomidorowo-paprykowa. 

czwartek, 19 września 2013

Koronacja.


Sama sobie zadaję pytanie, dlaczego tak późno. Księżniczkę w domu mam przecież od dawna. Nie ważne. Ważne, że już po koronacji. Błyskawicznej i radosnej. Od razu uprzedzam też pytania. Tak, próbowałam zrobić zdjęcie Księżniczki w koronie. Tańce i podskoki uniemożliwiały złapanie ostrości. Nie miałam cierpliwości.

wtorek, 17 września 2013

Czas.

Czas leci, wiecie?

W parku też.
Szczególnie na drzewach. 






wtorek, 10 września 2013

red hot chilli peppers!



Pierwszy raz zrobiłam je samodzielnie w ubiegłym roku. Wcześniej tęsknie spoglądałam w ich kierunku w każdym markecie. Kuszą już samym wyglądem, prawda? Jak ktoś nie lubi na ostro, jest rozwiązanie. Kazać zjeść mężowi, a potem używać pozostałej w słoiczku, cudnie aromatycznej oliwy do smażenia, sałatek i makaronu. 

poniedziałek, 9 września 2013

hej, są tam jakieś łasuchy?

Zgodzicie się, że próbująca się nieco przedwcześnie rozpanoszyć jesień sprzyja łasuchowaniu, prawda? Wierzę, że nie jestem tu odosobnionym przypadkiem. Tak się składa, że do tegoż łasuchowania jestem poniekąd zmuszona przez okoliczności :) Na przełomie sierpnia i września obchodzę kolejno urodziny Lenona, a potem Szanownego Małżonka.  Hitem urodzin Lenona okazał się sernik znaleziony u White Plate . Chałwowy. I co z tego, że chałwa jest tłusta?! Wierzcie mi, jest doskonały. Kto ma w nosie dietę, niech czyta i piecze. Reszta niech zadowoli się zdjęciem, o!


środa, 4 września 2013

Zośka

To chyba był TEN czas. Lenusiak miewał różne lalki. Miał też wózek. Wózek, częściej niż do spacerów, wykorzystywany był do wszelakich usług transportowych, bywał windą dla kota Paska (vel. Miaucziego),  częściej leżał do góry kołami niż "zwyczajnie" jeździł. Żadna lala, z kolei, nie była w stanie przepędzić z wózka, jak też i z serca Leny, wspomnianego kociaka. Zośce się udało. Zośka, która zamieszkała z nami w dniu trzecich urodzin szanownej córy, ma za sobą nawet pierwszą przejażdżkę tramwajem. Gościówa. 



P.S. Jak się domyślacie, po napisaniu wczorajszego posta i kilku głębszych...oddechach, wrzesień zaczął wyglądać bardziej (o zgrozo!) różowo.

wtorek, 3 września 2013

O wrześniu.

Bo wrzesień, zgodnie z oczekiwaniami, nie przyniósł nam nic. Tylko rozmowy: "Mamo, dlacego ja nie idę do psedskola?" "Podoba mi się ten nas psedskol, wies? Chciałabym tam chodzić" "Córeczko, w Krakowie mieszka bardzo, bardzo dużo dzieci, wszystkie chcą iść do przedszkola. Jest bardzo dużo chętnych, dlatego trzeba dłużej poczekać" "Wsyscy chcą iść do tego psedskola, co ja? To niech idą do innego." Rozmowy toczone codziennie. Być może, w efekcie codziennie słyszanych pytań od znajomych osób "czy już idzie", "czy chce iść", "dlaczego nie idzie".  A mi się robi smutno. Etap buntu na system mam już za sobą. Przyszła kolej na jakiś dziwny smutek. Może to od tego czekania. Znużenia czekaniem. A może podgryza mnie poczucie winy, że to przez moje naukowe ideały nie może być mowy o prywatnym przedszkolu? Może to za wcześnie, żeby już trzeciego przesądzać, jaki będzie, ale na razie to mi się ten wrzesień wcale nie podoba.

środa, 28 sierpnia 2013

Plum! Plum! Plusk!


Zdarza się, że Lena porzuca eleganckie kiecki. Rezygnuje z autobusowych wojaży. Z wielkomiejskiego gwaru. Bez wahania. Wystarczy jedno słowo Taty. RYBY. Pakuje wędkarskie krzesełko w kwiaty (dziewczyńskie upodobania wszak nie opuszczają jej wcale!) i rusza na łono przyrody. Stara się nawet z całych sił, żeby nie spłoszyć ryb swoimi improwizacjami muzycznymi. Pytać o wszystko nie przestaje, można się spodziewać, że jej wędkarskie umiejętności zadziwią niedługo i samego Mistrza - Tatę.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Pinky winky birthday!

Dość nietypowo Matkę naszło. Tydzień przed. Nagła świadomość, że TO JUŻ. TO JUŻ! Bez tradycyjnego długaśnego planowania, bez tremy debiutantki, ale za to z nieocenionym wsparciem Mamy Chrzestnej Lenona- udało się! Wszystko. Zdążyć. Zadowolić wymagającą Trzylatkę. Znaleźć akceptowalny odcień różu. Zaskoczyć Gości. Kupić wymarzony prezent.
Chcecie zobaczyć jak świętowaliśmy?
Zapraszam na lenusiakowe włości. W okolice jej chatki. Na imprezę urodzinową z 3 w tle:)


wtorek, 30 lipca 2013

Po raz enty

Po raz enty, oczywiście! I w nosie to mam! Pitolę! Zamość jest mój. Mogę być tam co roku. Można ziewać. Można "phikać". Dla mnie ma wszystko. Ma niepowtarzalną starówkę. Ma klimat. Ma otulinę z roztoczańskich krajobrazów. Mało?
Daruję sobie ofertę turystyczną i przegląd zabytków. Zaserwuję za to subiektywny przegląd zamojskich momentów. Jeśli  ktoś się skusi- służę podpowiedzią co, gdzie i jak.



niedziela, 28 lipca 2013

Letnicy

Letnicy wrócili. Po rozpakowaniu walizek, pięciu praniach, odebraniu 500 maili, zważeniu przybranych kilogramów i zgraniu z aparatu 1000 zdjęć o wszystkim opowiemy. W międzyczasie postaram się też nadrobić zaległości czytelnicze. Najbardziej opalony, jak zwykle, Lenon. Tatuś karmelowy, a Mama z opalenizną ala Lepper.
Siiijaaa!



środa, 17 lipca 2013

A propos

U Olgi trwa właśnie liskowy konkurs. My także bierzemy udział, choć spodeny od Zezuzulli mamy od niedawna. Mamy i gramy? Jasne! Bezimiennego liska i jego wyrodną matkę chcemy wybawić z kłopotów! Spodenami numer dwa, jednakowoż, nie pogardzimy. W końcu, Lena wygląda w nich rewelacyjnie.

Patrzcie tylko!

piątek, 12 lipca 2013

Zrywanie plastra...ciach!

Znacie ten strach przed zerwaniem plastra, co?
Ja bardzo dobrze. 
Zostałam wczoraj oddelegowana do usunięcia takiegoż plastra. Strach był! Oczyska miał wielkie. Chwilami mokre.  Jednak dało radę! 

Lenuśka przespała noc bez swojej ukochanej przytulanki. A dokładnie bez jej skrawków! Ukochany kot Leny przeszedł w swym krótkim życiu tyle, że nie miał już łap, ogona, a plecy stanowiły jedną wielką dziurę, z której sypało się wypełnienie (dziurę łatano z setkę razy! bezskutecznie!). Lena zdawała się nie dostrzegać tych wszystkich wad. Od kilku miesięcy Pan Kotek miał nawet następcę, ustawicznie odsuwanego na bok. Do wczoraj. 

Plaster oderwano! Miejsce po nim jeszcze trochę piecze, ale to nie potrwa długo.
ufff....

niedziela, 7 lipca 2013

Zazdrośni rodzice.

 
A tak! Dokładnie! Zazdrościmy. I to zupełnie bezwstydnie. Komu? A, Córze zazdrościmy. Werandy. Kwiatów na werandzie. Własnej chaty. Człowiek się w bloku kisi, a małolata śmiga! Śmiga jak szalona! 

Mama ma nadzieję. W końcu, chatę poczynił Tata. "Wprawił się chłopak, to może kiedyś trzaśnie taką w rozmiarze XXL" myśli chytrze. 

Za wystrój odpowiada Lena. Wiadomo, "luziowo". Dla równowagi, lokatorka (oczywiście, kiedy już ugotuje zupę z kamieni)  zmienia się często w "komboja". Potem otwiera zakład fryzjerski. Restaurację. Sklep spożywczy. A na koniec- staje się dentystką (nie pytajcie nawet, skąd takie preferencje).

Mimo tej ostatniej profesji, chatkę otacza pisk i śmiech "kolezianek". Ostatnio zaproszono nawet biedronkę.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Mało nas, mało nas...

Przyznaję, mało nas było...Mało w wersji czytelniczej, mało w wersji komentującej, mało w wersji pisarskiej...można wręcz powiedzieć- zaszyłyśmy się. Lenon u Dziadków. Ja na uczelni. Koniec semestru dał mi się ostro we znaki. Potrzebuję odpoczynku. Turlania się z Lenonem po trawie, basenowych harców, biegania na bosaka! I książek! Papierowych! Bo ostatnio tylko w wersji audio. Książki chcę chłonąć. Amen. 
Na znak, że wracam do świata, pomalowałam pazury na pistacjowo. Nie tylko u stóp! 

Poniżej skrót tygodnia. W roli gwiazdy-jedyny, niezastąpiony i Dziewczyński Do Granic Możliwości Lenusiak!



wtorek, 4 czerwca 2013

Garść niedzielnych refleksyji.



Niedziela rozpoczęta na małomiasteczkowym (w porywach nawet nieco wiejskim) festynie a skończona  analizą prac studenckich musi odcisnąć swoje piętno na człowieku. Nie ma siły. O ile rubaszna atmosfera festynu wprawiła mnie w nastrój całkiem lekki (przypomniała chociażby smak waty cukrowej, kręconych lodów i gum kulek), to wieczorna lektura niekoniecznie. Spośród siedemdziesięciu prac semestralnych przebrnęłam przez osiem. Znużenie połączone z poczuciem obezwładnienia głębią przemyśleń młodych ludzi na temat emocjonalności wbijało mnie w fotel tak silnie, że odpuściłam. Musiałam je odłożyć, w obawie przed nagłą eksplozją frustracji. Dziś jest wtorek i chyba już jestem gotowa do drugiego podejścia. Wciąż mam jednak w głowie garść niedzielnych refeksyji zaczerpniętych z dzieł studentów pierwszego roku. Zapisuję je więc tutaj, dla potomności...

"Skrajne emocje, takie jak nieszczęśliwa miłość, również przeszkadzają nam samym, a by żyć jakbyśmy tego chcieli, bez stresu związanego z reakcjami emocjonalnymi (...) i wiedzieć, że jesteśmy w związkach, aby spłodzić potomstwo, które będzie podtrzymywało nasz gatunek..."

"Przyjaźń jest bliskim stosunkiem emocjonalnym (...) Bazą dla niej są doświadczenia wspólne dla danego wieku lub wspólne chodzenie do szkoły lub bycie w wojsku. W niektórych kulturach pojawia się nawet przyjaciel- człowiek niedawno spotkany, z którym łączy nas wspólnie spędzony czas. "


środa, 29 maja 2013

Paka z rana jak śmietana.

Cóż może osłodzić poranek bardziej niż dziecko śpiące do 10? (10!!!!) Nic? Eee! A choćby taka paka z Poznania! Pan Listonosz, który zazwyczaj każe nam czekać niemal do 18, dziś zawitał z samego rana!  Nieświadome niczego Dziecię spało i spało.  Zaś ciekawa paki Matka w oczekiwaniu na jego pobudkę już roiła się przy oknie i gotowa była prześwietlać kopertę, tyle to trwało!

piątek, 17 maja 2013

Nie za dużo słów.

Nie chcę wyjść na jakąś złośnicę ze zdecydowanie przedwczesną menopauzą. Ani na małpę. Po prostu ograniczę ilość słów w tym poście. Tak będzie lepiej. Jakaś naelektryzowana jestem w ostatnich dniach. I kopię! Uwaga!
Skupię się na Lenusiaku i jej szaleństwach. Kredowanie na zmianę z robieniem bukietów. To nas ostatnio zajmuje. Czynności zdecydowanie odprężające. Lubię. W przeciwieństwie do zatłoczonego placu zabaw.


wtorek, 14 maja 2013

Dialogi wtorkowe.


Leniwy wtorek w towarzystwie niewyspanej i odmawiającej drzemki prawie 3 latki  to murowana huśtawka emocjonalna. Roller coaster. Wrażenia niezapomniane! A jakie owocne dyskusje! Macie próbkę:

Wołam Lenuśkę na obiad:
M: Kochanie, chodź, zjemy pyszną młodą kapustkę.
L: Młodą kapustkę? To pysne polskie danie z kazdego polskiego galnka?

-----

Wieszamy pranie. Lenuśka segreguje skarpetki, ja krzątam się przy suszarce. Nagle Młoda pyta:
"Wiesas to planie czy zajmujes się pieldołami?"

-----

Lena ogląda bajki. Właśnie zaczyna się Klub Myszki Miki. Miki wzywa do powtarzania za nim: "Hocki Klocki Myszka Miki", a Lena za nim wniebogłosy: "Klopsik, klopsik, Myska Miki!"


Macie jakieś pytania? Ja nie. Głos straciłam. I pewność siebie.

poniedziałek, 6 maja 2013

Liebster Award i Liebster Sonntag

 

Niedziela była słoneczna. W końcu! Na na na na! Niedziela była piękna! Tak piękną niedzielę można spędzić tylko w parku. A jeśli ma się pod ręką taki park, jakim jest Ogród Doświadczeń, to nie ma się nawet nad czym zastanawiać! Jechać, biec, czym prędzej! Świetna sprawa. 

Tylko spójrzcie! 

Więcej informacji TU


środa, 1 maja 2013

Lody arbuzowe, raz!

Cienizna. Cienizna pogodowa w tą majówkę. Nie należymy do specjalnie narzekających, więc o tych 13 stopniach nie powiemy ani słowa. Jednak grill w deszczu to chyba atrakcja tylko dla miłośników mocnych wrażeń. Lena, jako jedyna w naszej rodzinie, jest fanką deszczu, ale tylko takiego z gigantycznymi kałużami. Co najważniejsze, nigdy wtedy nie siedzi w miejscu. Skacze po kałużach jak oszalała. Grill w takiej sytuacji odpada. Ewidentnie. Jak na złość, nasza lodówka pęka od grillowych specjałów. Do mnie z tej lodówki woła łosoś. Woła! (Niech ci, co uważają, że ryby nie mają głosu na chwilę zmilkną, ok? Niech nikt nie próbuje mnie przekonywać!) Wierzę, że ta cienizna to stan przejściowy. Grill się koniec końców uda. A na deser będą lody arbuzowe w plenerze. Fajny plan?

wtorek, 30 kwietnia 2013

Wszystkie odcienie osiedla.


Na osiedlu, gdzie mieszkają babcia i dziadek, pomalowano bloki zgodnie z obowiązującą modą. Na pstrokato. Ale te chodniki! Jakieś takie szare. Jakieś takie przygnębiające. Co na to Lena? Lena szarzyznę ma w nosie! Głęboko. Pośmigała po alejkach z pudełeczkiem kredy (w asyście mamuśki, a jakże!). Po szarzyźnie ani śladu. Widziałam, jak uciekała do piwnicy. Z podkulonym ogonem! A dzieci XXI w. patrzyły na nasze ekscesy z nie lada zaskoczeniem.



czwartek, 18 kwietnia 2013

Kuleczki.


Wokół zaczyna się robić zielono...ale u nas zielony króluje już od dawna :) Kiedy pytam: "Masz ochotę na zupę szpinakową, Lenusiu?", odpowiedź brzmi zawsze: "Taaaaaaaaaaaaaak, z kuleczkami!". Rzeczone kuleczki to oczywiście groszek ptysiowy.





środa, 17 kwietnia 2013

Start.

W sobotę poszliśmy na krótki popołudniowy spacer. Było jeszcze całkiem chłodno. Kiedy wracaliśmy, doszczętnie zlał nas deszcz. Uwierzycie, że wcale od niego nie uciekaliśmy? No pewnie! Bo to był wiosenny deszcz. Małe kropelki przebijające się przez promienie słońca! Rześki! Naprawdę przyjemny. W towarzystwie tęczy. Lenusiak wcale nie chciał wracać do domu. W głowie jej było tylko jedno. Poszukiwanie skarbu. A my, dorośli, ogłosiliśmy oficjalny start wiosny. W końcu!



piątek, 12 kwietnia 2013

W telegraficznym skrócie.



Dziecko mi się zbiesiło. Odmówiło spożycia cieplutkiego tosta z dżemem o świcie. Reklamacje złożyło w sprawie kakao. Bo bez pianki! Phi. Przy zupie literkowej, całe szczęście, nieco złagodziło swoje zapędy. Na krótko.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Pudełeczka.




Takie małe, a dają tyle radości. Takie małe, a potrafią zająć na długie godziny. Pudełeczka. A w zasadzie- puszeczki. A w nich drewniane gry. Tak, to te z Daleko jeszcze. I niech to będzie post dziękczynny. Dla Gosi, mamy Jagody. Za taki fajowy cynk. Dzięki. Dzięki, dzięki!

 Dla tych, co pierwszy raz widzą te cudeńka link:

wieża
gąsienica

Ja jestem zachwycona.