wtorek, 5 czerwca 2012

Lena lubi...

Zanim przejdę do meritum, przypomnę, że post opisuje sympatie Leny-  małej, niemal 2-letniej dziewczynki. Zdanie "Lena lubi..." towarzyszy jej często, zarówno w trakcie zabaw, jak i podczas jazdy samochodem, tramwajem i podczas pieszych wycieczek. Będzie tego trochę, więc wymienię w punktach:) tadam !tadam!
Oto lista rzeczy, które Lena lubi:

1) "Lena lubi p(l)ac ziabaw! Lena lubi baby!":


 Lena ma na myśli baby z piasku, zjeżdżalnię, huśtawkę i.....

2) ..."opczyka" (czytaj: chłopczyka): Na placu zabaw Lena bawi się tylko w pobliżu chłopców...a często także zabawkami chłopców, takimi jak, na przykład, sławetna ciężarówka-wywrotka. Dziewczynki (nie w ogóle i nie wszystkie, lecz właśnie te) bywające na naszym osiedlowym placu zabaw, nie mają wszak foremek do piasku w kształcie misia, dinozaura czy rogala. Mają tylko różowe, zupełnie nieinteresujące zabawki, które kurczowo trzymają w łapkach. 

3) "Lena lubi ba(l)konik": W szczególności, Lena lubi wynosić na balkonik wszystkie swoje zabawki, na czele z poduchami, i robić sobie mini obozowisko (mini- ze względu na rozmiary balkonu, nie na ilość wyniesionych składników). 



 3) " (pod)lewać kwiatki, konewką!": Wredna Matka na nieszczęście Małej Ogrodniczki negocjuje na ogól, żeby konewka była bez wody. Tak czy siak, "(pod)lewanie jest siupel". Aura w ostatnich dniach tejże rozrywki Córę pozbawia, ale pozwala za to skakać po kałużach, więc nie narzekamy.



4) "kakałko (z) pianką": a najbardziej robienie "wąsów" z pianki. "Kakałko" obowiązkowo pija się w towarzystwie Mamy, chwilę po przebudzeniu.




5) "Lena lubi sklep": Takie zdanie słyszę zawsze, kiedy pytam: "Idziemy po zakupy?". Lena lubi też planować, co w sklepie kupi. Najczęściej bywają to buły, czasem jabłka, a niekiedy takie cacka jak te kupione wczoraj w bajo. 




 
6) po wizycie w bajo, a więc od wczoraj "Lena lubi figury" i z przejęciem krzyczy: "Ziółty trójkąt, p(omar)ańciowy (pros)tokąt, zielony kwadrat!).

7) "Lena lubi gilgotki!": Gilgotki uwielbia i stosuje w różnej formie, przyjmuje i obdarowuje, nigdy nie ma dość, więc, kiedy Mama i Tata odpuszczają, krzyczy "Dalej!!!!" i wystawia stópki. 

 8) "Lena lubi deser": Nie muszę dodawać, że lody bezapelacyjnie wygrywają wszelkie rankingi w deserowej kategorii, niezależnie od pogody i pory dnia. Jednak to, że od wczoraj pomarańcze i jabłka zostały zdeklasowane i wypadły z miejsca drugiego to zaskoczenie! Szczęśliwą "dwójką" są teraz mascarponowo-truskawowe babeczki mamy, ole!
Przepis na nie jest bardzo prosty. Pieczemy foremki z kruchego ciasta (lub oczywiście kupujemy w sklepie lub cukierni gotowe). Krem ubijamy z jednej (oczywiście schłodzonej) śmietanki 30% i dowolnej ilości cukru pudru (w zależności od preferowanej słodkości). Ja dodałam chyba 1,5 łyżki- sypałam, jak zwykle, "na oko".  Do ubitej śmietany dodajemy jedno opakowanie serka mascarpone i  mieszamy całość. Gotowym kremem dekorujemy foremki z babeczek,a na koniec przystrajamy truskawkami i szczyptą kakao. Ja dodałam jeszcze odrobinę truskawkowej galaretki na każdą z babeczek.Po przygotowaniu babeczki schładzamy w lodówce,a potem bez oporów zjadamy do ostatka. Voila!



Doszedłszy do pozycji nr 8 zdaję sobie sprawę, że trwająca właśnie drzemka Leny nie pozwoli mi wymienić nawet połowy rzeczy, które "Lena lubi...". Postanawiam więc w tym miejscu zakończyć, zrobić przerwę na babeczkę, a do tematu wracać cyklicznie :) zgoda?

3 komentarze: