Raport wydaje się spóźniony niemal o tydzień. Ale, ale! 25.08 minął, a świętowanie wcale się nie skończyło. Goście urodzinowi zjechali, można śmiało rzec, z drugiego końca Polski. Babcia Krysia i Dziadek Jurek zjawili się już dzień przed imprezą z chętnymi do pomocy rękami w liczbie 4. Dzięki takiemu wsparciu wszystkie moje debiuty kulinarne- w szczególności cukiernicze- udały się jak tralala.
Dziadek dzielnie odciągał jubilatkę od kuchni z wiecznie gorącym piekarnikiem, a Babcia mi w niej wspaniale towarzyszyła. Dzięki temu mój drugi tort w życiu mógł łechtać podniebienia całej urodzinowej ekipy, a reszta...pozwólcie, że wymienię: muffiny czekoladowe z kremem z mascarpone i borówek amerykańskich- wyszły, nieskromnie mówiąc, palce lizać, zaś kruche babeczki z kremem z mascarpone i świeżych truskawek- stały obok muffinów tylko niedługą chwilę nim zostały pożarte ;) Przy okazji wypieków miał miejsce wspomniany debiut- debiut z lukrem plastycznym. Chętne znajdą przepis tu: KLIK. Nie będę wcale kryć- praca z lukrem plastycznym dostarczyła mi mnóstwa przyjemności. Malutkie motylki na torcie, gwiazdki, serduszka i groszki na babeczkach powstały właśnie w ten sposób. Obok słodkości, najwięcej frajdy sprawiło przygotowywanie przekąski w postaci kosmicznych szpinakowych ślimaczków (przepis stąd: KLIK).
Nie trzeba chyba dodawać, że równie przyjemnie się je konsumowało (ilekroć podchodziłam zrobić im zdjęcie, zwyczajnie zjadałam jednego, jak widać- zdjęcie nie powstało :)).
Dość o jedzeniu! Impreza udała się wyśmienicie. Miała miejsce w domu Dziadków nr 2, toteż Lena spędziła większość czasu w ogrodzie, a także testując sprezentowane przez przybyłych skarby w asyście tzw. grupy starszaków, czyli Taty Miśka i Wujka Piotrka. O prezentach powstanie oddzielny post, jednak muszę wszem i wobec ogłosić, że ciastolina oraz matrioszka (zwana przez Lenę - Panią) nie stygną! Są w ciągłym użyciu! O szaleństwach z ulubioną (przeze mnie i Lenę!!!) Ciocią Edką, która została z nami do wczoraj, też napisze kiedy indziej. To był naprawdę dobry czas!
no myszce chyba ślinka ciekła na widok tych słodkości :))
OdpowiedzUsuńmotylki podjadała przed zrobieniem babeczek... zastawałam ją w kuchni ze skrzydełkiem wystającym z ust:P
UsuńWow, myślałam, że te dzieła z lukru to kupne - bomba! Wszystko wygląda przepysznie :) Zapisałam strony.
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia dla pięknej Lenonki!
dzięki za życzenia:) lukrowaną zabawę polecam! sama się trochę obawiałam, ale nie było czego.
Usuńjak pięknie koloroowooo!!!
OdpowiedzUsuńja też chcę takie urodziny:)