Letnicy wrócili. Po rozpakowaniu walizek, pięciu praniach, odebraniu 500 maili, zważeniu przybranych kilogramów i zgraniu z aparatu 1000 zdjęć o wszystkim opowiemy. W międzyczasie postaram się też nadrobić zaległości czytelnicze. Najbardziej opalony, jak zwykle, Lenon. Tatuś karmelowy, a Mama z opalenizną ala Lepper.
Siiijaaa!
a jakie tenisówy wypatrzyłam fajne na Lenona girkach! :) no, fajnie, że już wróciliście! :)
OdpowiedzUsuńJak miło, że już jesteście w eterze.
OdpowiedzUsuńWaiting for karmelowe love
;)) och i u nas wakacje końca nie maja. Ok mają.. Po naszych wakacjach, do nas na wakacje przyjechali inni. Czyli czasu brak ;) Buziaki
OdpowiedzUsuń