Obserwuję tę swoją córę znad porannej kawy. Jednym okiem, bo to taki dzień, kiedy mi się powieki nie chcą poodklejać jedna od drugiej. Staję się przy okazji zdeklarowaną natywistką. Patrzę i myślę: wykapany tatuś. Nie usiedzi toto długo w jednym miejscu. A żarty się obojga wyjątkowo trzymają. Już sobie wyobrażam te psikusy, które mi będą robić, jak mała podrośnie. Strach się bać. Córce humor się wyostrza z dnia na dzień.
Ogląda bajkę, jak gdyby nigdy nic, po chwili wypala:- Popatrz, mama! Sowa! Zupełnie jak ty.
- Jak ja? A co ja mam podobnego do sowy?-pytam zdziwiona.
- Jak to co? Sierść - oznajmia i śmieje się w głos.
No, wykapany tatuś.
oo ja piekna dawka humoru! ;)cudne... a ta sierscia to nie martw sie, jest zima, cieplej ;);)
OdpowiedzUsuńTaki humor w wydaniu dziecka jest najlepszy :)
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuń:))) No chociaż nie będzie ci nigdy humoru w domu brakowało jak nie w twoim wykonaniu to chociaż reszty rodzinki ;)
OdpowiedzUsuńTaaak, skąd ja to znam? :D
OdpowiedzUsuńBuhahaha :D
OdpowiedzUsuń