wtorek, 12 lutego 2013

Dzień z Edwardem

Dosłownie i w przenośni. Odwiedziła nas Ciotka Edka, to po primo. Secundo, wpadła nam w ręce, zupełnie przypadkowo, świetna książeczka. Książeczka o sympatycznym, choć nieco smutnym skunksie Edwardzie. Edwarda dręczy, rzec by można, typowa zgryzota młodego skunksa. Jego własny smród.


Smród sprawia, że nie  ma przyjaciół. Postanawia zacząć pachnieć! Czym prędzej! Udaje się więc na poszukiwania idealnej perfumy. Oprowadza nas po różnych ciekawych zakątkach, jednocześnie  bawi czytelnika do łez, uczy maluchy angielskiego. Inne zalety? Niezła grafika. Cena. 6,90 (Edwarda wygrzebałam w kuble z tanią książką w...Media Markt). I, muszę jeszcze raz podkreślić, ten humor! Wspaniały.


Dzień z Edwardem, Wydawnictwo LektorKlett (np. tu ).


7 komentarzy:

  1. Gdybyś potrzebowała dachu nad głową, jestem pierwsza w kolejce do przygarnięcia Ciebie. No bo jak Ty coś kupisz, to.. no wiesz, kaska w kielni zostaje, a satysfakcja z zakupu megaśna.
    Ale slangiem poleciałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, poleciałaś! :D chciałam ci odpowiedzieć jakąś wiązanką prosto z dzielni, ale mi się miesza z grypserą i wychodzi z tego niezły kogel -mogel ;)

      Usuń
  2. A jak Lenon na te śmierdzącą opowiastkę ;))) hiii... Super okaz Ci sie trafil, gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenon jakoś w tej tematyce łatwo się znalazł:) ja teraz bez przerwy grzebię w pudłach wyprzedażowych z książkami i jeszcze przedstawię na dniach kilka łupów:)

      Usuń
  3. Bossska książeczka... Zazdroszczę łupu!

    OdpowiedzUsuń