wtorek, 3 września 2013

O wrześniu.

Bo wrzesień, zgodnie z oczekiwaniami, nie przyniósł nam nic. Tylko rozmowy: "Mamo, dlacego ja nie idę do psedskola?" "Podoba mi się ten nas psedskol, wies? Chciałabym tam chodzić" "Córeczko, w Krakowie mieszka bardzo, bardzo dużo dzieci, wszystkie chcą iść do przedszkola. Jest bardzo dużo chętnych, dlatego trzeba dłużej poczekać" "Wsyscy chcą iść do tego psedskola, co ja? To niech idą do innego." Rozmowy toczone codziennie. Być może, w efekcie codziennie słyszanych pytań od znajomych osób "czy już idzie", "czy chce iść", "dlaczego nie idzie".  A mi się robi smutno. Etap buntu na system mam już za sobą. Przyszła kolej na jakiś dziwny smutek. Może to od tego czekania. Znużenia czekaniem. A może podgryza mnie poczucie winy, że to przez moje naukowe ideały nie może być mowy o prywatnym przedszkolu? Może to za wcześnie, żeby już trzeciego przesądzać, jaki będzie, ale na razie to mi się ten wrzesień wcale nie podoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz