W okolicach Wielkanocy przykicał do naszej córki Zając. Świąteczny. Wymarzony. Przykicał w tym samym czasie, co Dziadkowie. To nie przypadek. Jest zielony. Można by śmiało rzec- trawiasty. Miał zwiastować wiosnę. Miał śmigać po osiedlowych alejkach, lecz chwilowo śmiga w warunkach pokojowych. Lenuśce to wcale nie przeszkadza.
Oprócz śmigania, ma inne wypasione funkcje, o których wcześniej nie wiedzieliśmy. Bywa mikrofonem. Nadzwyczaj często, jak na hulajnogę.
Bywa też lunetą.
Fajny, prawda?
Bardzo :)
OdpowiedzUsuń:) właścicielka jest tego samego zdania:)
UsuńZ czasem penwie i więcej funkcji się znajdzie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
aż się boję, pozdrawiam:)
Usuńświetny :) znam temat mikrofonów :D
OdpowiedzUsuń:) ja popełniłam specjalny mikrofon handmade, ale nie ma szansy się przy tym hulajnogowym przebić, damn:D
Usuńoo u nas mikrofonów nie ma, za to sa trabki, zwykle z rolki po papierze ;) Aa i my szukamy hulajnogi, J. marzy o niej od prawie roku wiec juz szukamy, bo urodziny tuz tuz!
OdpowiedzUsuńtrąbki też mamy:) śmiało mogę polecić hulajnogę z Kraft Kids. wyprodukowana w Polsce, drewniana, świetny dizajn! ach!
UsuńMiło się czyta ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie. ;)
dzięki, pozdrawiam!
Usuń