sobota, 24 listopada 2012

Niespodzianka

Grzebałam. Dłubałam. Wycinałam. Przycinałam. Docinałam. Wreszcie zszywałam i zszywałam i zszywałam. Cały czas w głowie mi dudniło- spełniam marzenie, no może marzonko, jedno tycie marzonko. Przeokropnie dumna pokazałam efekt mężowi: "Ooo rasta koń! To rasta koń!"- rzekł ze śmiechem. A to wcale nie miał być koń! No dobra- włosy ze sznurka, prawie jak dready. Ok. No, może niezbyt szlachetny profil. Ale żeby od razu koń?! :) Niezły dowcipniś! Ma szczęście, że go kocham.


Mam na koncie już kilka pacynek dla Leny. Taką poczyniłam po raz pierwszy.








6 komentarzy:

  1. osz Ty, Marlo! mój ewkowy zając to normalnie pokraka przy Twoim dziele (a ile ja się naprzeklinałam wtedy! :D)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej nikt Ci nie powiedział, że Twój zając to koń!:)a dlaczego się nim wcale nie pochwaliłaś ja się pytam? chyba, że gdzieś przeoczyłam...

      Usuń
    2. http://www.fotolog.com/pstrykizfabryki/65396325/

      PS dawaj lepiej foto, jak bawiłaś się w księgarnię!

      Usuń
    3. teraz sobie przypominam, ależ to daaawno byłoooo! czaderska Królikowa, wyluzuuuj:) średniowieczne foto z Marlą-księgarką prześlę niezwłocznie po zeskanowaniu:)

      Usuń
  2. Rasta tak, ale z koniem mi się nie skojarzyło:)
    Zającowaty zając, jakby nie patrzeć, i uroczy na dodatek:)

    OdpowiedzUsuń