Długo wahałam się, czy opatrzyć relację z dzisiejszego dnia słowami. Początkowo, miały się tu znaleźć same zdjęcia. Niedzielę, słoneczną jak marzenie, w większości spędziliśmy w pobliskim parku. Mamy w domu trzy tony liści w kolorach jesieni i pół tony szyszek. Ilości iście hurtowe. Mieliśmy także tonę kasztanów, lecz z nich powstały jesienne ludki. Kasztaniaki właśnie przesądziły sprawę. Tworząc kasztanowo-żołędziowe stwory, zastanawialiśmy się, jak przedszkolaki i dzieciaki z podstawówek dają radę je konstruować. Nam, szczerze, sprawiało to dużą trudność, a do tych wątłych i niedożywionych zdecydowanie nie należymy. Chodzi oczywiście o wbijanie w kasztanowe cielska wykałaczkowych, względnie zapałkowych kończyn. Ma-sak-ra! Wy też tak macie? Bądź co bądź, kasztaniaki prezentują się imponująco. Fantazja nas poniosła.
niedziela, 30 września 2012
Kasztaniaki (plus zdjęcia stworów!)
Długo wahałam się, czy opatrzyć relację z dzisiejszego dnia słowami. Początkowo, miały się tu znaleźć same zdjęcia. Niedzielę, słoneczną jak marzenie, w większości spędziliśmy w pobliskim parku. Mamy w domu trzy tony liści w kolorach jesieni i pół tony szyszek. Ilości iście hurtowe. Mieliśmy także tonę kasztanów, lecz z nich powstały jesienne ludki. Kasztaniaki właśnie przesądziły sprawę. Tworząc kasztanowo-żołędziowe stwory, zastanawialiśmy się, jak przedszkolaki i dzieciaki z podstawówek dają radę je konstruować. Nam, szczerze, sprawiało to dużą trudność, a do tych wątłych i niedożywionych zdecydowanie nie należymy. Chodzi oczywiście o wbijanie w kasztanowe cielska wykałaczkowych, względnie zapałkowych kończyn. Ma-sak-ra! Wy też tak macie? Bądź co bądź, kasztaniaki prezentują się imponująco. Fantazja nas poniosła.
sobota, 29 września 2012
In the morning
Z obowiązkowym wicherkiem we włosach, zaspanymi oczętami i w pidżamach. Nasze poranki z kawą i kakao. "Z pianką!" - przypominać zwykła Lena. Miesiąc temu, wczoraj i dziś. Jutro też, na bank! Dobrze nam z tym...
czwartek, 27 września 2012
środa, 26 września 2012
Wykrakałam?
Początek dnia nie przepowiadał w żaden sposób tego, co miało się później wydarzyć. Słońce nas rozpieszczało, korzystałyśmy więc z wysypu żołędzi z okolicznego dębu. Hm, szczególnie jedna z nas.
wtorek, 25 września 2012
Podróże małe, nieduże.
Zamiłowanie do podróży autobusem nie osłabło u Lenki ani trochę. To obojętne dokąd, obojętne ile przystanków mamy przejechać - zawsze biegnie na przystanek jak na skrzydłach.
poniedziałek, 24 września 2012
przyznaję się...
Dziś. Godzina 7:30. Dzwoni telefon. Matka i Córka, znienacka obudzone, przecierają oczy niemrawo. W telefonie- głos kuriera "Czy mogę być u Pani z przesyłką między 11 a 12?". "Tak, oczywiście" odpowiada Matka, myśląc sobie cicho "Czyś Ty oszalał chłopie?! O 7 rano zapowiadać się na południe? Czy Was tam manier nie uczyli?!". Odkłada słuchawkę, namyśla się chwilę..."Ej, Kicia Kocia do nas jedzie!" zdaje sobie sprawę i uśmiecha się promiennie.
czwartek, 20 września 2012
środa, 19 września 2012
Konkrety proszę...
Wtorek, 18.09.2012.
Mała Lena wybrała się z mamą do pobliskiej przychodni. Czeka ją bilans dwulatka. Wspomniany dwulatek (z iskrą buntu w oku i ogromną świadomością otoczenia) został na tę wizytę przygotowany rzetelnie (mama melduje się na posterunku!). Z werwą wszedł do gabinetu. Zrobił małe rozpoznanie. Zważył się. Zmierzył i... przeszedł do konkretów:
- To kiedy Pan Doktor da mi tą naklejkę?- rzucił w stronę pana w białym fartuchu.
Reakcję Pana Doktora łatwo przewidzieć. Lena właśnie nosi w rączce naklejki w liczbie dwóch.
wtorek, 18 września 2012
Mobilnie
Czasem zapominam aparatu. Wiem...wstyd! W takich chwilach posiłkuję się moim telefonem. Przy okazji porządków okołozdjęciowych (likwidacji ogromnej masy ujęć nietrafionych w postaci mazajów z uciekającej bohaterki) wyłuskałam kilka wspomnień z przełomu sierpnia i września. Łatwo zauważalne zmiany klimatyczne współwystępują wyraźnie z zagęszczaniem i wydłużaniem się fryzury Lenusiaka :)
niedziela, 16 września 2012
Niedziela...niedziela jest dla nas!
Każdy rodzic dwulatka wie, że w zestawieniu ze sprzętami domowymi wszelkie zabawki wypadają nadzwyczaj blado. Toteż w dzisiejszy piękny niedzielny ranek Lenon z Tatą porzucił kącik rozrywkowy i gimnastykował się... nad sokowirówką. Myli się ten, kto myśli, że to był trud, to była przygoda! Przygoda w połączeniu ze zdrową przekąską. Wszak każdy kucharz (sok-maker?:)) zawsze (choćby skrycie) próbuje w trakcie! Ci z mroczno-krwawą wizją malucha przy sokowirówce w głowie niech sami zobaczą:
sobota, 15 września 2012
wtorek, 11 września 2012
Zając Poziomka.
" Na skraju lasu jest mały domek, ma złote szybki i dach z orzeszka. Obok rośnie mnóstwo poziomek ... Zgadnij, kto w domku tym zamieszkał!"- zdarza nam się ryczeć z Córą potrząsając głowami. Córce zdarza się ponadto przywieźć od Babci Zosi koszyczek własnoręcznie nazbieranych w jej ogródku poziomek. Nic dziwnego, że zapach poziomek wręcz bucha z naszej kuchni (tak! ten, który otulił wczoraj "wrzosową Mamuśkę"!).
poniedziałek, 10 września 2012
piątek, 7 września 2012
czwartek, 6 września 2012
Psychologia rozwojowa.
Niektóre informacje pamiętam do dziś. To był jeden z przedmiotów na 2 roku studiów, który mnie wyraźnie fascynował. I powiem otwarcie, dziecko mi się jeszcze wtedy nawet nie śniło.
wtorek, 4 września 2012
Wietrzenie Lenusiakowej szafy...
W końcu się udało. Wolę się nie przyznawać, jak długo się do tego zabierałam. Co najgorsze, porządki wydają się nie mieć końca. Towarzyszy im refleksja pod tytułem- skąd wziął się pomysł mojej córki, żeby tak szybko rosnąć??? :) Za małych ciuszków jest mnóstwo, na widok niektórych łza wisi u powieki... Chętnych zapraszam do poszperania w naszym allegrowym zakątku, ooo tu: klik klik .
poniedziałek, 3 września 2012
Wyprawa po Panią...
Tup, tup, tup... Dziewczynka na przystanku z przejęciem przeskakuje z nóżki na nóżkę w oczekiwaniu na autobus linii 116. Wie, że czeka ją podróż na pocztę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)