środa, 26 września 2012

Wykrakałam?


Początek dnia nie przepowiadał w żaden sposób tego, co miało się później wydarzyć. Słońce nas rozpieszczało, korzystałyśmy więc z wysypu żołędzi z okolicznego dębu. Hm, szczególnie jedna z nas.





 Z plecakiem pełnym żołędziowych łupów i pięknych czerwonych liści ruszyłyśmy na plac zabaw. Przy okazji pochłonęłyśmy jedne z ostatnich lodów w tym sezonie. Wprost cud, miód i orzeszki. Plac zabaw powitał nas tłumem szalejących maluchów, lecz oszołomiona słońcem matka i to zniosła dzielnie. Lenon czym prędzej przystąpił do tradycyjnego obchodu wszelkich dostępnych sprzętów. Chwilowy odpoczynek na huśtawce, co ciekawe - nie huśtającej się, zakończył się niespodziewanym, iście kaskaderskim (i pierwszym w życiu!) wbiciem lenonowych zębów w ziemię. Dziewczyna chciała zwyczajnie zejść z huśtawki, lecz chyba źle to sobie wszystko zaplanowała i, co najważniejsze, zapomniała o fakcie poinformować stojącą obok Matkę. Mnie serce stanęło w miejscu, szczególnie, kiedy zobaczyłam lejącą się z brody latorośli dość obficie krew. Co zrobiło dziecko? Popłakało chwilę, otrzepało potargane rajstopki i oznajmiło: "Idę do piaskownicy!". Po błyskawicznym oczyszczeniu sfatygowanej buźki i sprawdzeniu stanu uzębienia dostała nawet na to przyzwolenie. Okazało się, że lejąca się niezłym strumieniem krew pochodziła z obtartej brody i przygryzionej nieco wargi. Sama ranna, po chwilce zapomnienia w piaskownicy, udała się z mamą do apteki po Bepanthen. Po powrocie do domu osłuchała jeszcze roztrzęsioną rodzicielkę przy pomocy swojego nowo-nabytego stetoskopu i zapomniała o całej sprawie. Zestaw Mały Lekarz był na naszej liście od dawna. Zakupiłyśmy go w końcu dziś rano. I teraz tak sama siebie po cichu pytam: "Wykrakałam?" :)



3 komentarze:

  1. krew zawsze paraliżuje :/ my zaliczyłyśmy do tej pory - trzy przypadki krwawej paszczy, za każdym razem przecięta warga. otartych kolan - wiadomo - nie liczę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas polało się tak obficie po raz pierwszy... zderzeń z glebą Lena zaliczyła już kilka (cóż za eufemizm:)), jednak zawsze kończyło się się stłuczeniem i otarciami w skromniejszym wydaniu. Po dzisiejszej kraksie wracałyśmy jak z pola bitwy- Lenon z przerysowaną brodą a ja w białym, dotychczas, swetrze z czerwonymi fantazyjnymi mazajami!

      Usuń