czwartek, 27 września 2012

Miłośniczka tunningu



Prawie skoro świt, dosłownie niesione wiatrem (halny ludzie!halny!) wyruszyłyśmy z Córą po oczekiwane od kilku dni zaopatrzenie jesienne. Swoją drogą, rychło w czas! Wspomniane wietrzysko nie tylko dachy zrywa, ale tez chimerycznie nastraja obie kobiety w naszym domu, a zakupy, wiadomo nie od dziś, są na nastrojowe perypetie znakomitym lekarstwem. Matce minęło jak ręką odjął. Córka coś tam jeszcze marudzi, ale miś lubiś czeka w pogotowiu... :) Nie byłabym sobą, gdybym przy zakupionych akcesoriach nie pomajstrowała. I tak, z szaliczka- powstał komin, a przy czapie znalazły się, samotne dotąd, guziczki z mojej sekretnej skrzynki. Jestem zadowolona.
 

4 komentarze:

  1. świetny pomysł z czapeczką:) możemy zmałpować, aby ożywić nieco jesienną garderobą? z przyszyciem guziczków nawet sobie poradzę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, fajne! Właśnie kupiłam Jagodzinie taką szarą czapulę i myślę co by tu dopiąć, doszyć...chyba kokardę, ale ale... może guziczki!? to może ja też zmałpuje ;)
    PS. fajny blog, dodaje do listy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niech żyją proste rozwiązania, co?:) małpujcie- zezwalam :)

      ps. i vice versa :)

      Usuń