Czasem zapominam aparatu. Wiem...wstyd! W takich chwilach posiłkuję się moim telefonem. Przy okazji porządków okołozdjęciowych (likwidacji ogromnej masy ujęć nietrafionych w postaci mazajów z uciekającej bohaterki) wyłuskałam kilka wspomnień z przełomu sierpnia i września. Łatwo zauważalne zmiany klimatyczne współwystępują wyraźnie z zagęszczaniem i wydłużaniem się fryzury Lenusiaka :)
bodziak do psot :D umarłam :D
OdpowiedzUsuńPS też czasem pstrykam tel., ale nie że zapominam aparatu, tylko - bateria mi siada :D
heh u nas taki napis w zasadzie mógłby się znajdować na każdym bodziaku, ale nie chce nudy w garderobie, więc jest na jednym :)
Usuń