Prawie skoro świt, dosłownie niesione wiatrem (halny ludzie!halny!) wyruszyłyśmy z Córą po oczekiwane od kilku dni zaopatrzenie jesienne. Swoją drogą, rychło w czas! Wspomniane wietrzysko nie tylko dachy zrywa, ale tez chimerycznie nastraja obie kobiety w naszym domu, a zakupy, wiadomo nie od dziś, są na nastrojowe perypetie znakomitym lekarstwem. Matce minęło jak ręką odjął. Córka coś tam jeszcze marudzi, ale miś lubiś czeka w pogotowiu... :) Nie byłabym sobą, gdybym przy zakupionych akcesoriach nie pomajstrowała. I tak, z szaliczka- powstał komin, a przy czapie znalazły się, samotne dotąd, guziczki z mojej sekretnej skrzynki. Jestem zadowolona.
świetny pomysł z czapeczką:) możemy zmałpować, aby ożywić nieco jesienną garderobą? z przyszyciem guziczków nawet sobie poradzę:)
OdpowiedzUsuń:) małpujcie śmiało!
UsuńWow, fajne! Właśnie kupiłam Jagodzinie taką szarą czapulę i myślę co by tu dopiąć, doszyć...chyba kokardę, ale ale... może guziczki!? to może ja też zmałpuje ;)
OdpowiedzUsuńPS. fajny blog, dodaje do listy ;)
niech żyją proste rozwiązania, co?:) małpujcie- zezwalam :)
Usuńps. i vice versa :)