Wtorki, tradycyjnie, pod nieobecność Leny (wizytującej do popołudnia dziadków) spędzam na przeróżnych załatwieniach i, oczywiście, na zajęciach ze studenciakami, a kończę jogą późnym wieczorem. Ten wczorajszy przebiegał podobnie. Z małym wyjątkiem. Miałam urodziny. Po powrocie z jogi zastałam- śpiącą zazwyczaj o tej porze- Lenuśkę w asyście Tatusia...ze śpiewem na ustach. Mała odśpiewała mi samodzielnie calutkie sto lat. Wycisnęła łzy z oczu i bisowała ze trzy razy. Tatuś dołożył do tego kwiaty i wino. Zasnęłam szczęśliwa, co, z resztą, nie jest szczególną nowością. Mam 28 lat i prócz małej córeczki mam też 5 małych kotków...na udzie.
o łaaaaa wszystkiego dobrego kochana :****
OdpowiedzUsuńps. kotki.... a czemu kotki?
dzięki:) a kotki dla Lenusiątka, to jej bzik i to ma być jej dedykowane:)
UsuńNo to niech Ci się spełnia...:) A wtorki masz fajne:)
OdpowiedzUsuńdzięki:) lubię je- mimo zabiegania...
UsuńSerdeczności urodzinowe Marlo :)
OdpowiedzUsuńdziękuję Anuszko:)
UsuńOj spóźnione, ale bardzo bardzo szczere (wczoraj rewolucje żołądkowe mną zawładnęły ;(!! By wszystko sie super układało! By Lenka zdrowo rosła, a doktorat szedł jak po maśle :) Oo tego życzę ja i Jagoda ;)
OdpowiedzUsuń