wtorek, 2 października 2012

Czas start.

Tak to już u nas bywa, że październik jest miesiącem na swój sposób przełomowym. Lenon, na przykład, zainaugurował wczoraj sezon chodzenia w kaloszach. W zestawie z jej ukochaną parasolką w serca. Dla miłośników kałuż to ważny czas.

 
Pewnego roku, właśnie w październiku, zdecydowaliśmy, że (szast-prast!) czas załatwiać ten ślub, o którym gadamy od kilku miesięcy (wszak już miesiąc wcześniej-we wrześniu podjęta została decyzja o pracy nad małym Lenusiątkiem:)). W październiku mam też urodziny (wszyscy pamiętają?:)).
Wraz z początkiem października wystartował także dla mnie 4 rok w roli "wykładowcy". Po raz kolejny myślę o nadchodzących semestrach z dozą niepokoju. Student to trudne "tworzywo", jakże angażujące. Na uczelni będę 1 dzień w tygodniu, ale wiem, że większość wieczorów będzie zajęciom wyraźnie zadedykowana. Czego bym sobie życzyła na ten rok akademicki? Studenta mniej zblazowanego. Amen.


p.s.: Zainspirowana dziełami zdolnych blogowych mam, posiedziałam, pokleiłam i sprezentowałam Papasiątku, jego własną skrzynkę na flamastry.



8 komentarzy:

  1. zdolna mama! :)
    Ewa nie ma parasolki, czaisz? o_O muszę jakiejś poszukać! Wy jaką macie? :)
    PS stajl Leny - mnam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenon ma dwie (przesada! ja mam jedną!). Nr 1- u dziadków, z mordką i uszami kota, zaś w domu Nr 2- w wersji dziewczyńskiej: w różowe i czerwone serca- nie pasuje ni w ząb do kaloszków w żabki, no ale dziecko się uparło ;)

      p.s.: wiesz, jak ja marzę o takim swetrze dla siebie, jak ma Lenon?

      Usuń
  2. a skąd ten czadowy sweterkowiec?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tk maxa, jego urok tkwi w tym, że jest na dziecko 5-6 letnie, więc jest nieco przydużawy- bo ja uwielbiam wielkie swetrzyska;)

      Usuń
  3. U nas kalosze co kilka dni występują od jakiegoś czasu. Co więcej, Lena tak je uwielbia, że wyciąga z szafki o różnych porach dnia i po domu wędruje. Nie mówi na nie inaczej niż "moje kajloszki":)

    Sweter Leny cudny, bardzo takie lubię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lena jest miłośniczką kaloszków i kałuż od kiedy tylko zaczęła chodzić, więc rozumiem zamiłowanie Twojej Córy w zupełności.

      Usuń
  4. My kaloszki chowamy w szafie, bo cały dzień Lencia by ich nie zdejmowała. Co wiecej dostala je w wakacje i meczyla nimi stopki bez przerwy. Dzieciaki najwyraźniej kochaja kaloszki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naszej Lenie też czasem w pogodny dzień zdarza się pytać, czy przypadkiem nie pada...:)

      Usuń